Chór: I jest tak, jak od zawsze było Wiara, nadzieja, miłość - te trzy Z nich zaś największa miłość... Ona: Biegnie przez góry mój oblubieniec I po pagórkach skacze jak łania Złoto kaczeńców obudzi ziemię By zazłociła serca kochaniem On: Oczy twe jako dwie gołębice Co skrzydła pieszczą błękitem nieba Bądź moim niebem, oblubienico Oddechem, wodą i kromką chleba Ona: On jest jak jabłoń pośrodku lasu Jak cień w upalny sierpniowy ranek Niechaj wiec zgaśnie słońce do czasu Kiedy nadejdzie mój ukochany Chór: Rano słońce wschodzi Znowu pachną astry i bzy I jest tak jak od zawsze było Wiara, nadzieja, miłość - te trzy Z nich zaś największa miłość... On: Na mlecznej bieli twarzy goreją Wargi jej niczym wstążka purpury Gdy się uśmiecha, świat tak jaśnieje Jak w słońcu śnieżne jaśnieją góry Ona: Niech na tę chwilę zamilkną świerszcze Oto nadchodzi mój ukochany By z pocałunkiem rozkwitał pierwszym Dzień Galilejskiej, weselnej Kany On: Dłonie jak para bliźniąt gazeli Piersi jak śpiące synogarlice Daj dni jak bochen chleba móc dzielić Panie, z mą słodką oblubienicą Chór: I jest tak jak od zawsze było Wiara, nadzieja, miłość - te trzy Z nich zaś największa miłość... |